Ze sfery baśni do świata symbolu (Opowieści z Narnii...)

Ze sfery baśni do świata symbolu (Opowieści z Narnii…)

Składające się z siedmiu części Opowieści z Narnii C.S. Lewisa zostały przetłumaczone na ponad 40 języków. Powstały niedługo po zakończeniu II wojny światowej, w latach 1949 a 1954 i rozeszły się w ponad stu dwudziestu milionach egzemplarzy. Ogromny sukces wydawniczy, do którego z pewnością przyczyniła się Pauline Diana Baynes angielska ilustratorka książek, przełożył się na liczne ekranizacje powieści Lewisa.

Wszystkie siedem tomów: Lew, czarownica i stara szafa, Książę Kaspian, Podróż „Wędrowca do Świtu”, Srebrne krzesło, Koń i jego chłopiec, Siostrzeniec czarodzieja, Ostatnia bitwa to podróż w świat fantastyczny, groźny, nierealny, w którym bohaterowie  zmierzą się z wieloma trudnościami. Niejednokrotnie będą musieli pokonać samych siebie, nauczyć poświęcenia i wytrwałości. Powieść C.S. Lewisa to nie tylko fantastyczna historia, którą każde dziecko przeczyta z zapartym tchem, ale przede wszystkim narracja o dojrzewaniu, inicjacji, stawaniu się.

Pierwsza część Opowieści z Narnii, została sfilmowana w 2005 roku, wtedy tego zadania podjął się irlandzki reżyser Andrew Adamson. Trzy lata później na ekranach kin pojawił się Książę Kaspian tego samego reżysera, a w 2010 roku ukazała się Podróż Wędrowca do Świtu w reżyserii Michaela Apteda, natomiast Srebrne krzesło będzie można obejrzeć w kinie w 2015 roku.

Tomasz Konina, decydując się na zrealizowanie w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu Opowieści z Narnii, nie miał łatwego zadania. Bardzo popularna powieść ekranizowana przez Walt Disney Pictures, Walden Media, Fox 2000 Pictures oraz Dune Entertainment, aby mogła po raz kolejny stać się czymś interesującym i odkrywczym, wymagała nowatorskiego podejścia.

Reżyser nie podążał za realizacjami wielkoekranowymi, nie naśladował ich, nie polemizował. Stworzył zupełnie nową, bardzo symboliczną adaptację powieści. Przełożenie pierwszej części Opowieści z Narnii na język teatru wypadło znakomicie.

Już na pierwszy rzut oka widać na czym polega sukces zespołu Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Powieść C.S. Lewisa została potraktowana symbolicznie i ten symbolizm, ta umowność, jest ogromnym atutem przedstawienia.

W pierwszej scenie zobaczymy czworo dzieci przybywających do domu Profesora. Oczom Piotra (Łukasz Schmidt), Edmunda (Krzysztof Wrona), Zuzanny (Arleta Los-Pławszewska) i Łucji (Kornelia Angowska) ukazuje się imponujących rozmiarów biblioteka. Jej centralnym punktem, choć nie od początku wydaje się to oczywiste, jest stara szafa.

Stary mebel, choć nikt się tego nie spodziewa, stanie się początkiem niezwykłej przygody, która na zawsze zmieni życie rodzeństwa. Zanim jednak do tego dojdzie, dzieci muszą jeszcze poznać szorstką i nieprzyjemną Panią Macready (Judyta Paradzińska), zajmującą się domem Profesora. Spotkają też samego Profesora (w tej roli znakomity Leszek Malec), który choć od samego początku wzbudza sympatię, sprawia wrażenie odrobinę szalonego.

Najmłodsza z rodzeństwa, Łucja, najszybciej pozna tajemnicę starej szafy, to ona jako pierwsza przekroczy granicę równoległego świata – Narnii. Tam spotka Pana Tumnusa (Łukasz Schmidt), Fauna, który, zdobywszy jej zaufanie, będzie chciał oddać ją w ręce Białej Czarownicy (Judyta Paradzińska). Mogłoby się wydawać, że Tumnus jest pod wpływem uroku,  czarnej magii,. Nic bardziej mylnego. Faun w spektaklu Tomasza Koniny jest tak samo dobry, jak zły, dlatego jego postępowanie wywiera tak mocny wpływ. Jest cudowny, bardzo pomocny, kocha dzieci; takiego Pana Tumnusa pozna Łucja, taki zaprowadzi ją do swojego domu. W obliczu strachu przed Białą Czarownicą Faun zamieni się w demonicznego potwora i nie chodzi tu jedynie o lęk, lecz o sytuację, w której uruchamiane są nasze najniższe instynkty. Pan Tumnus nie zaprowadzi Łucji do Białej Czarownicy, zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które jej grozi. Sam, wydany przez Edmunda Pevensie, zostanie uprowadzony z własnego mieszkania i za sprawą Maugrima, dowódcy straży, doprowadzony przed oblicze Białej Czarownicy.

Nikomu nie trzeba przypominać dalszych wydarzeń, wszyscy doskonale wiemy, jak potoczą się losy rodzeństwa. Młodzi ludzie napotkają Państwa Bobrów, którzy opowiedzą im o losach Tumnusa, zdradzą przepowiednię, zaprowadzą do Aslana. Po drodze rodzeństwo spotka świętego Mikołaja, który obdaruje je magicznymi podarunkami mającymi wielką moc, trzeba tylko mądrze ich używać. Edmund zrozumie, jak wiele zła uczynił, wydając Pana Tumnusa i jak niewiele są warte obietnice Białej Czarownicy. W kulminacyjnym momencie siły dobra i zła stoczą bitwę, która przechyli stronę zwycięstwa na korzyść Aslana. Rodzeństwo zasiądzie na czterech tronach, o których mówiła przepowiednia. A potem wróci do domu Profesora, gdzie raz jeszcze spotka się ze świtą Białej Czarownicy, tym razem będą udawać turystów zwiedzających, pod opieką Pani Macready, bibliotekę Profesora.

Na szczególną uwagę zasługują kostiumy Joanny Jaśko-Sroki. Spektakl Tomasza Koniny momentami ogląda się jak profesjonalny pokaz mody, czekając na coraz to nowe pomysły, którymi projektanci chcą zadziwić w tym sezonie. Jaśko-Sroka zaskakuje wielokrotnie, czyni z orszaku Białej Czarownicy orszak demonów, którym przewodniczy Maugrim, uderzająco podobny do Ricka Genesta, zwanego też Zombie Boy, Kanadyjczyka, który debiutował w teledysku Lady Gagi Born this way.

Na wielkie uznanie zasługuje również monumentalna scenografia Tomasza Koniny. Ogromna biblioteka wzbudza podziw, rodzeństwo Pevensie wydaje się w jej obliczu takie małe i to też jest bardzo symboliczne. W naszym świecie, którego fundamentem jest zdobywanie wiedzy, dzieci mają ściśle określone miejsce. W Narnii to miejsce jest zupełnie inne, o wiele istotniejsze, dzieci przybyły do niej żeby spełnić przepowiednię, chociaż  nie były tego świadome.

W Opowieściach z Narnii, wystawionych na opolskiej scenie, nic nie jest oczywiste, założone z góry, wszystko jest umowne, konwencjonalne, teatralne, ale jednocześnie prawdziwe, szczere, zdumiewające.

Reżyser spektaklu zdaje się żonglować starą prawdą o tym, że nikt z nas nie jest doskonały, ale prawie każdy ma szansę, na wzór Edmunda Pevensie, naprawić zło, które wyrządził. Nie mają jej jedynie ci, którzy – jak dwór Białej Czarownicy – ślepo uwierzyli w to, że serce powinno być zimne jak lód.

Kamil Robert Reichel
Magazyn Internetowy „Teatralia”, numer 94/2014

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu

Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa

C.S. Lewis

adaptacja: Glyn Robbins

reżyseria i scenografia: Tomasz Konina

kostiumy: Joanna Jaśko-Sroka

muzyka: Andrzej Strzemżalski

choreografia: Jacek Gębura

światło: Bartosz Maz

wideo: Bartek Zapart, Łukasz Kustrzyński

układy kaskaderskie: Marek Sołek

charakteryzacja i fryzury: Katarzyna Kowalewska, Barbara Kowzan

obsada: Kornelia Angowska, Zofia Bielewicz, Arleta Los-Pławszewska, Grażyna Misiorowska, Judyta Paradzińska, Grażyna Rogowska, Beata Wnęk-Malec, Ewa Wyszomirska, Bartosz Dziedzic, Andrzej Jakubczyk, Leszek Malec, Maciej Namysło, Łukasz Schmidt, Michał Świtała, Krzysztof Wrona, Bogdan Zieliński

premiera: 8 marca 2014

fot. archiwum teatru

Kamil Robert Reichel – ur. 21 kwietnia 1988 roku, student komparatystyki i teatrologii na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. 12 grudnia 2012 roku debiutował na łamach Teatraliów. W teatrze interesują go ludzie oraz ich emocje – wzruszenia, zachwyt, oburzenie – magia. Lubi słodką kawę i gorzką czekoladę.