Zmiany w lisiej rodzinie (Skarpety i papiloty)
Pisana na zamówienie sztuka Julii Holewińskiej Skarpety i papiloty to pouczająca opowieść o próbach wprowadzania równouprawnienia w rodzinnym domu. Najmłodsi widzowie będą pod wrażeniem trzymającej w napięciu fabuły i rytmicznej, z łatwością wpadającej w ucho muzyki. Starsi mogą się i wzruszyć i roześmiać, a przy tym docenić inteligentnie poprowadzoną z publiką grę, którą zaproponowali twórcy spektaklu.
Cztery postacie, które zbudowała Julia Holewińska, a ożywił Tomasz Man, to odpowiadający najprostszym stereotypom członkowie kochającej się rodziny z codziennymi problemami. Mamy więc pracującego poza domem ojca (Tomasz Maślakowski) i stającą na głowie by utrzymać porządek – matkę (Kamila Chruściel). Do tego zbuntowaną nastolatkę (Aleksandra Mazoń) i uroczego, ale nieporadnego kilkulatka (Radosław Kasiukiewicz). Daleko jednak w Skarpetach i papilotach do krzywdzącego szufladkowania – typowe ludzkie przywary okazują się zabawne i lekkie, kiedy ich znamiona noszą lisy.
Maśląkowski to dumny jak paw lisi tata, który zajmuje się pracą zawodową i stawianiem coraz wyższych wymagań swojej żonie – to chciałby ciepły obiad, to potrzebuje pomocy w poszukiwaniu skarpet, to znów sugeruje ukochanej, by czasami zadbała o swój wygląd i nakręciła włosy na papiloty. Mamalis to bardzo mądra i troskliwa kobieta – nieco już jednak zmęczona odpowiedzialnością za dom i rodzinę. Natalis jest nastoletnią lisiczką, której zdarza się już podkradać mamie tusz do rzęs, ale zdeterminowana jest nie tylko w upiększaniu swojego wizerunku. Natalis nie spocznie, dopóki jej słowo nie będzie ostatnim, dlatego widzowie stają się świadkami kilku zabawnych sprzeczek z bratem – Bobolisem.
Tomasz Man przenosi widzów do lisiej nory. W tle znajduje się imitacja brzozy z wyciętą dziuplą – to mieszkanie lisiej rodziny. Jak się później okazuje – przesuwane ściany odegrają również rolę kurnika podczas niebezpiecznych łowów. Okrągłe pufy w kolorach ziemi imitują i telewizor, i stół, i dziecięce zabawki jednocześnie. Scenografia i kostiumy w sztuce są umowne, ale szczęśliwie bardzo sugestywne. Aktorom nie przyczepiono lisich kit i puchatych uszu, ale pozostawiając odpowiednie pole do wyobraźni dzieciakom, ubrano ich w wyłącznie sugestywne kolorystycznie kostiumy i ucharakteryzowano makijażem w pomarańczowych odcieniach. Obok oszczędnej, ekologicznej scenografii (jej elementy budują także dzienny jadłospis lisów – te chętnie jedzą zapiekanki z robaków czy spaghetti z liści), doskonałe są aranżacje muzyczne Marka Otwinowskiego. Zamiast prostych, infantylnych piosenek Skarpety i papiloty obfitują w bystre, porywające, niebanalne utwory.
Punkt kulminacyjny to ten, w którym Mamalis – zmęczona domowymi obowiązkami -postanawia rozpocząć karierę zawodową. Ponieważ wie z autopsji, że żadna lisia pani domu, szukając skarpet męża i zajmując się dziećmi, nie ma czasu nawet na zmianę fryzury i zakręcenie włosów na papiloty – postanawia rozkręcić firmę, która zajmie się znajdowaniem zagubionych skarpet i odciąży zapracowane żony. Jakie jest zdziwienie Tatalisa, gdy jego ukochana obwieszcza, że świetnie spełnia się jako bizneswoman i odtąd obowiązki domowe muszą podzielić sprawiedliwie między siebie. Po dramatycznym dniu spędzonym bez żony (obejrzymy nawet tragiczne wydarzenia w kurniku), Tatalis przekonuje się, że rola matki, żony i gospodyni domowej jest znacznie trudniejsza, niż myślał.
Szczególne zasługi należy przypisać bezbłędnym kreacjom, jakie stworzyli aktorzy. Skradająca się powoli Natalis posturą i chodem przypomina lisa z krwi i kości. Tatalis to mężczyzna w śmiesznym stroju, który również staje się lisem, jak tylko zaczyna się poruszać – Tomasz Maśląkowski ogrywa gestem i scenicznym ruchem postać w tak przekonywający sposób, że trudno mieć wątpliwości. Z Kolei Bobolis w przeuroczy, dziecięcy sposób, dziwi się światu, a jego mama przekazuje małym widzom cenną lekcje.
Skarpety i papiloty to przedstawienie niemal wolne od wad. Obudowane w doskonałą, nieskomplikowaną scenografię, mimetyczne aktorstwo i fantastyczną muzykę staje się dla dzieci przejrzyste i jedocześnie pouczające. Można jedynie polemizować ze słusznością braku form lalkowych i trochę przydługich scen w domu lisów. W poprzedniej premierze Wrocławskiego Teatru Lalek Wężu, nowa postać pojawiała się na scenie co kilkanaście minut, zaciekawiając tym samym małych widzów i na nowo rozbudzając. Szczęśliwie jednak ostatni kwadrans Skarpet trzyma w napięciu, rekompensując drobny, fabularny uszczerbek. Poza momentami komicznymi, będą bowiem także chwile grozy. To bardzo dobry i lekki spektakl, który dzieciaki śledzą z zapartym tchem, ucząc się przy okazji czym jest równouprawnienie i jak sprawiedliwy podział obowiązków ułatwia życie wszystkim członkom rodziny. Mniej wyedukowani, ale na pewno rozbawieni i wzruszeni, opuszczą widownię dorośli goście.
Karolina Obszyńska, Teatralia Wrocław
Internetowy Magazyn „Teatralia” numer 79/2013
Wrocławski Teatr Lalek
Skarpety i papiloty
Julia Holewińska
reżyseria: Tomasz Man
scenografia: Anetta Piekarska-Man
muzyka: Marek Otwinowski
występują: Kamila Chruściel, Aleksandra Mazoń, Radosław Kasiukiewicz, Tomasz Maśląkowski
Premiera: 30 listopada 2013
Karolina Obszyńska (rocznik 1989) – studentka filologii polskiej (specjalność teatrologiczna) i judaistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, wcześniej na Uniwersytecie Warszawskim. W „Teatraliach” od 2009 roku, w teatrze od zawsze. Publikuje także na portalu wywrota.pl. Ponad wszystko kocha pantomimę i teatr dramatyczny – szczególnie spektakle Krystiana Lupy i Krzysztofa Warlikowskiego.